Aby sobie z tym poradzić zgadza się na sojusz między rzeczywistością a przyjemnością. Ale przyjemność, której doświadcza jest tak intensywna, że jego sytuacja przypomina sytuację osoby, która miała styczność z narkotykami i zdołała się z tego wyzwolić. Taka osoba w pewnym sensie już się „wypaliła” i niewiele oczekuje od życia. Bloom stwierdza, że nałóg rockowy, przy braku silnych czynników równoważących, wywiera podobny skutek jak narkotyki. Ci, którym uda się otrząsnąć z nałogu, prawdopodobnie popadną w następną skrajność: „Będą studiować ekonomię lub wolne zawody i gdy opadnie z nich kostium Michaela Jacksona, pod spodem ukaże się nieskazitelny, trzyczęściowy garnitur. Będą pragnęli kariery komfortowego życia. Życie to będzie jednak równie puste i fałszywe jak to, które pozostawili za sobą”.